Szefowie Facebooka, Twittera i Google’a zgrillowani w Kongresie za dezinformację
Odbyło się to podczas pierwszego wystąpienia szefów przed ustawodawcami od czasu zamieszek na Kapitolu 6 stycznia 2021 roku i wprowadzenia szczepionek na koronawirusa.
Członkowie Komisji ds. Energii i Handlu Izby Reprezentantów naciskali na dyrektora generalnego Facebooka Marka Zuckerberga, dyrektora generalnego Google’a Sundara Pichaia i dyrektora generalnego Twittera Jacka Dorseya w temacie wysiłków ich platform w celu powstrzymania bezpodstawnych roszczeń dotyczących oszustw wyborczych i sceptycyzmu wobec szczepionek. Analizie poddano również nieprzejrzyste algorytmy, które nadają priorytet zaangażowaniu użytkowników i promują dezinformację.
„Nic nie zrobiliście!”
Członek Izby Reprezentantów Mike Doyle, przewodniczący podkomisji Izby ds. Komunikacji i Technologii, powiedział, że jego personel z łatwością znalazł treści antyszczepionkowe na Facebooku, na Instagramie (należy do Facebooka), na Twitterze i na YouTube’ie (należy do Google’a).
– Mogliście usunąć te rzeczy. Mogliście zredukować je. Mogliście to wszystko naprawić. Ale zdecydowaliście się tego nie robić –grzmiał Doyle w uwagach wstępnych. – Macie po temu środki. Ale za każdym razem wybieracie zaangażowanie i własny zysk ponad zdrowie i bezpieczeństwo użytkowników.
Platformy technologiczne, które już wcześniej znajdowały się pod silną presją, aby powstrzymać dezinformację i zagraniczną ingerencję przed wyborami w 2020 r. zostały poddane większej kontroli w kolejnych miesiącach. Nawet gdy niektóre firmy podjęły nowe kroki, aby rozprawić się z teoriami spiskowymi podczas wyborów, nie wystarczyło to, aby powstrzymać twardogłowych zwolenników byłego prezydenta Donalda Trumpa przed szturmem na Kapitol Stanów Zjednoczonych.
Tylko Twitter czuje się winny
Przesłuchanie oznaczało również pierwszą wizytę prezesów w Kongresie, odkąd Trump został wyrzucony z ich platform lub zawieszony na tych platformach po zamieszkach na Kapitolu. Facebook i Google odmówiły powiedzenia, czy uważają, że ponoszą jakąś odpowiedzialność za szerzenie dezinformacji, która doprowadziła do zamieszek na Kapitolu, podczas gdy Twitter przyznał, że tak, ponosi odpowiedzialność.
W swoich uwagach wprowadzających Zuckerberg odrzucił odpowiedzialność za podsycanie zamieszek, zrzucając winę bezpośrednio na Trumpa i „środowisko polityczne i medialne, które rozdziela Amerykanów”.
Zuckerberg powiedział, że Facebook „wykonał swoją część pracy, aby zapewnić uczciwość wyborów. Ale 6 stycznia prezydent Trump wygłosił przemówienie… wzywając ludzi do walki”.
Przesłuchania zbiegły się w czasie z ustawodawstwem, które jest aktywnie rozważane zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i Senacie, aby powstrzymać technologicznych gigantów. Niektóre ustawy dotyczą dominacji gospodarczej przedsiębiorstw i rzekomych praktyk monopolistycznych. Inne skupiają się na podejściu platform do moderowania treści lub prywatności danych. Różne propozycje mogą wprowadzić nowe, trudne wymagania dla Big Tech lub narazić je na większą odpowiedzialność prawną w sposób, który pomógłby przekształcić branżę.
Wielu prawodawców ostro wypowiadało się na temat platform technologicznych. Ale temat i kierunek ich pytań dostarczył ważnej wskazówki co do możliwych dalszych kroków Kongresu. Demokraci skupili się w swoich pytaniach na algorytmach platform technologicznych i sposobie, w jaki ich pogoń za zyskiem rzekomo prowadzi do negatywnych skutków dla użytkowników i całego społeczeństwa. Tymczasem Republikanie wprowadzili nową linię ataku, koncentrując się na tym, jakie praktyki platform są szczególnie toksyczne dla zdrowia psychicznego dzieci i nastolatków.
Prezesi wściekli na prawodawców
Wielogodzinne przesłuchanie przypominało pojedynek między otwarcie oburzonymi prawodawcami a walczącym kierownictwem platform. Członkowie Kongresu zarzucali prezesom, że są zadowoleni z siebie, wymijający i protekcjonalni. W niektórych odpowiedziach dyrektorzy generalni wydawali się ledwo powstrzymywać własną irytację, odpowiadali tylko „tak” lub „nie”.
Szczególnie Dorsey wydawał się wyrażać swoją frustracje, na żywo na swoim własnym Twitterze. Opublikował ankietę na Twitterze, w której po prostu zapytał „?” i zaproponował dwie możliwe odpowiedzi, „tak” i „nie”. Poddał (również na Twitterze) krytyce prawodawców, którzy nie angażowali się w propozycję Dorseya dotyczącą merytorycznej dyskusji.
Ostatnia szansa na załagodzenie sytuacji?
Dla kadry zarządzającej na gorących krzesłach w Kongresie czwartkowe przesłuchanie mogło być również ostatnią szansą, by osobiście skierować swoje postulaty do prawodawców, zanim Kongres rozpocznie potencjalnie radykalne zmiany w prawie federalnym.
W centrum nadchodzącej bitwy politycznej znajduje się sekcja 230 ustawy Communications Act z 1934 r. To ona zapewnia stronom internetowym immunitet prawny w odniesieniu do większości treści publikowanych przez ich użytkowników. Członkowie obu stron wezwali do aktualizacji prawa, które zostało już szeroko zinterpretowane przez sądy i któremu przypisuje się rozwój otwartego internetu.
Zeznania prezesów przed głośnym przesłuchaniem w czwartek nakreśliły obszary potencjalnych punktów wspólnych z ustawodawcami i wskazały obszary, w których firmy zamierzają współpracować z Kongresem. Także te obszary, w których Big Tech prawdopodobnie się cofną i ustąpią.
Kompromis jest możliwy
Zuckerberg planuje argumentować za zawężeniem zakresu sekcji 230. W swoich uwagach, przedstawionych na piśmie Zuckerberg twierdzi, że Facebook preferuje formę warunkowej odpowiedzialności, w ramach której platformy internetowe mogłyby być pozywane do sądu w związku z treściami zamieszczonymi prze użytkowników, jeśli firmy te nie zastosowałyby się do pewnych najlepszych praktyk ustanowionych przez niezależną stronę trzecią.
Pozostali dwaj dyrektorzy generalni nie brnęli w debatę o sekcji 230 ani nie omawiali roli rządu w tak szczegółowy sposób. Przedstawili jedynie swoje ogólne wizje dotyczące moderowania treści. Szef Google’a Pichai wezwał do wprowadzenia jaśniejszych zasad dotyczących treści i umożliwienia użytkownikom odwoływania się od decyzji dotyczących treści. W zeznaniach Dorseya ponowiony został jego apel o szerszą moderację treści oraz tworzenie lepszych ustawień i narzędzi, które pozwoliłyby użytkownikom dostosować sposób ich korzystania z internetu.
Wszyscy prezesi mają duże doświadczenie w składaniu zeznań przed Kongresem. Ostatnio Zuckerberg i Dorsey wystąpili przed Senatem w listopadzie 2020 roku w sprawie moderowania treści. Wcześniej Zuckerberg i Pichai zeznawali w Izbie Reprezentantów w zeszłym roku w sprawach antymonopolowych.
Platformy coś robiły, według prawodawców za mało
W dniach poprzedzających ostatnie przesłuchanie firmy argumentowały, że działały agresywnie, aby powstrzymać dezinformację. Facebook podał w poniedziałek, że jesienią ubiegłego roku usunął 1,3 miliarda fałszywych kont i że obecnie ponad 35 tys. osób pracuje nad moderacją treści. Twitter oświadczył w tym miesiącu, że zacznie stosować etykiety ostrzegawcze do dezinformacji na temat szczepionki na koronawirusa, i powiedział, że powtarzające się naruszenia jego polityki wobec COVID-19 mogą prowadzić do trwałych zakazów. YouTube oświadczył w tym miesiącu, że usunął dziesiątki tysięcy filmów zawierających dezinformację o szczepionkach na COVID-19, a w styczniu, po zamieszkach na Kapitolu, ogłosił, że ograniczy kanały, które podzielają fałszywe twierdzenia, wątpiące w wynik wyborów w 2020 roku.
Te wysiłki i prace o postępie raczej nie uspokoiły członków komisji Kongresu, których słowa wskazują na to, że dezinformacja i ekstremizm wciąż szerzą się na platformach.